Zmarł.
Jeden z symboli i twórców nieszczęścia, które spotkało Polskę po drugiej wojnie, zmarł. Bez sądu, bez rozliczenia, bez usłyszanego wyroku, bez poczucia wstydu i świadomości hańby. Do końca nie był w stanie ukorzyć się przed ludźmi, przed narodem, który najpierw pomagał niewolić a potem sam trzymał w łańcuchach.
We mnie radości nie ma, w takim momencie ona nic nie znaczy. Jednak nie mogę winić zwykłego człowieka za radość, gdy tyran umiera.
Jest poczucie, że coś ważnego się stało i coś ważnego zakończyło. Czekam teraz na następne dni, na wydarzenia, które pokażą, ilu jest dobrych ludzi wśród nas - i mam na myśli nie tylko tych, którzy będą zmarłego wyklinać czy wychwalać i chodzić pijani szczęściem lub żałobą, także tych, którzy jak ja żałują, że tu sprawiedliwości - nie zemście - nie stało się zadość.
Dobrze, że ten czas nadszedł. W końcu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz